Chociaż muszę się przyznać, że nieraz w zimie jak Tato odsypiał nocną zmianę, a mama była w pracy, podkradałem kluczyki do Malucha i "driftowałem" po podwórku Twisted Evil
ojaaa... u mnie za takie nocne szaleństwa to już by było lańsko pomimo że w domu bity nie jestem
hmmm... no takie doświadczenia na śniegu też się przecież w życiu przydają
:D:D a ja pomimo że już szesnastkę na karku mam to nigdy po jakkolwiek publicznych drogach, nawet tych polnych, sam bez rodzica nei jechałem... sam jeżdżę po podwórku, no troszku podwórka mam więc jest jak pojeździć, a chociaż nie narobię rodzicom kaszany tak jak to w dosadniejszych słowach słusznie wyjaśnił Hinol. myślę że od nauki obsługi sprzęgła i biegów jest podwórko/działka, a od jazdy po drogach publicznych kursy nauki jazdy. oczywiście jak ktoś nie ma podwórka to wiadomo że nie będzie jeździł po trawniczku 5x5, ale w takich sytuacjach dobry tato wybiera się z dzieckiem do lasu albo gdzieś między łąki. ciekawy sposób znalazł ojciec koleżanki który uczy ją jeździć... po boisku piłkarskim
:D:D tak czy siak, nie powinno się jeździć bez uprawnień tam gdzie jest jakikolwiek ruch i droga publiczna, a jak już się inaczej nie da to z opiekunem.